Wenezuela – agresja pod pozorem pomocy (original) (raw)
Wenezuela stanowi test dla nowej strategii działania Waszyngtonu i jego sojuszników. Za pretekst do agresji miał posłużyć plan dostarczenia pomocy humanitarnej.
Samozwańczy „prezydent Wenezueli” Juan Guaido oświadczył, że 23 lutego jego zwolennicy umożliwią transport przez granicę „pomocy humanitarnej”. Wezwał również do masowej mobilizacji przeciwko władzom Wenezueli. Było to elementem prowadzonej przez niego kampanii przedstawiającej Wenezuelę jako kraj, w którym brakuje żywności, a ludzie głodują.
W ramach wojny informacyjnej główne międzynarodowe agencje informacyjne powtarzały relacje o umierających dzieciach potrzebujących pomocy powołując się na polityków wenezuelskiej opozycji, jednak bez sprawdzenia ich doniesień.
Do działania włączyła się również tak zwana Grupa z Limy zrzeszająca przedstawicieli rządów kilkunastu krajów Ameryki Północnej i Południowej, w tym Kanady, Kolumbii i Brazylii. Wezwała ona do „negocjacji” potępiając „reżim” prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro, co oznacza w rzeczywistości poparcie samozwańczego „prezydenta” Guaido.
23 lutego zwolennicy Guaido próbowali sprowokować poważny incydent międzynarodowy na granicy wenezuelsko-kolumbijskiej. Złożony z kilku ciężarówek konwój osłaniany przez bojówkarzy miał sforsować granicę. Nie wiadomo co w rzeczywistości znajdowało się w pojazdach. Organizatorzy oświadczyli jedynie, że przewoziły one materiały przygotowane przez amerykańska agencję pomocy USAID, powiązaną w rzeczywistości ze służbami specjalnymi i wywiadem, w tym CIA.
Podczas próby przedarcia się konwoju przez granicę zaatakowani zostali wenezuelscy pogranicznicy oraz żołnierze Gwardii Narodowej. W trakcie starcia bojówkarze podpalili ciężarówki co przedstawiali później jako agresywne działanie wenezuelskich służb bezpieczeństwa.
Prowokacja nie powiodła się. Nie doszło do nielegalnego przekroczenia granicy. Siły wenezuelskie odparły atak. Zapowiadana przez Guaido masowa mobilizacja okazała się klęską. Nie doszło do wielkich demonstracji opozycji.
Samozwańczy prezydent nie został po incydencie wpuszczony do kraju, w związku z czym przedstawia się jako „przywódca na uchodźstwie”.
Nie powiodła się również operacja propagandowa. Do mediów wyciekły nagrania pokazujące bojówkarzy podpalających ciężarówki. Po przeszukaniu resztek ładunku okazało się iż znajdowały się w nim prawdopodobnie materiały do budowy barykad podczas ulicznych protestów i inne niezwiązane z pomocą humanitarną materiały.
Międzynarodowy Czerwony Krzyż potępił wykorzystywanie przez ludzi biorących udział w konwoju emblematów MCK, twierdząc, że nie można mieszać pomocy humanitarnej z działalnością polityczną.
Odpowiedzią na prowokacje ze strony sterowanej przez Waszyngton opozycji jest wspólne działanie wenezuelskiej rewolucyjnej lewicy. Komunistyczna Partia Wenezueli (PCV), socjalistyczna partie Ojczyzna Dla Wszystkich (PPT) i Rewolucyjna Partia Pracy (PRT) oraz reprezentujący ludność tubylczą Ruch Gayones podpisały wspólną deklarację Ludowego Frontu Antyfaszystowskiego i Antyimperialistycznego (FPAA).
W tej deklaracji potępiają działania imperialistów i występują w obronie Rewolucji Boliwariańskiej. Odnoszą się również do problemów gospodarczych Wenezueli. Domagają się powstrzymania spekulacji cenami, a także uspołecznienia środków produkcji, i wzywają do przeprowadzenia reformy rolnej znoszącej wyzysk i zależność chłopów.
Przed i po 23 lutego, na granicach Wenezueli odbywają się masowe protesty organizowane przez obrońców rewolucji boliwariańskiej. Uczestniczą w nich przede wszystkim mieszkańcy biednych przedmieść, rolnicy oraz ludność tubylcza.
Rewolucja boliwariańska przetrwała fale ataków ze strony międzynarodowego imperializmu – zwłaszcza USA oraz UE. Nowa strategia stosowana przez imperialistów okazała się jak dotąd nieskuteczna.