Po tej roli rzuci�a aktorstwo i zacz�a sprz�ta� domy s�siad�w. To by�a najlepsza decyzja (original) (raw)

"Legiony" mia�y by� dla niej przepustk� do s�awy, zamiast tego okaza�y si� bolesnym zderzeniem z rzeczywisto�ci�. Cho� kinowa produkcja w pewnym sensie odmieni�a �ycie Wiktorii Wola�skiej, fina� tej historii �wiadczy o tym, �e nieoczekiwane zmiany r�wnie� mog� okaza� si� dobre.

Wiktoria Wola�ska

Wojciech Strozyk/REPORTER / WOJCIECH STROZYK/REPORTER/EAST NEWS

Wiktoria Wolańska ukończyła Akademię Teatralną w Warszawie w 2017 roku. Zaczynała od skromnych ról w "Koronie Królów" i "Na Wspólnej", później pojawiła się ogromna szansa. Aktorka trafiła na casting do filmu "Legiony" w reżyserii Dariusza Gajewskiego.

Zaczynała od aktorstwa, dziś ma własną firmę

O spotkaniu z twórcami dowiedziała się dzień wcześniej, za pośrednictwem swojej agentki. Ta zachęcała ją, by mimo kontuzji spowodowanej wypadkiem wzięła udział w castingu do filmu. "W końcu uległam jej namowom. Pojechałam na casting lekko poirytowana, że robię coś wbrew własnej woli. Byłam w ogóle nieprzygotowana" - tłumaczyła aktorka w rozmowie z PAP Life. Miesiąc później Wolańska otrzymała rolę Oli, agentki wywiadu I Brygady.

"Legiony" miały okazać się przełomem w jej karierze aktorskiej. Skala projektu nie przełożyła się jednak na zainteresowanie widzów, ani późniejsze propozycje ról pierwszoplanowych w kolejnych produkcjach. Wolańska dalej wcielała się w postacie epizodyczne, między innymi w serialu "Przyjaciółki" oraz "Ludzie i bogowie".

Szybko zdała sobie sprawę z tego, że z pracy aktorki ciężko będzie jej się utrzymać. Do tego doszła pandemia i narodziny dziecka. "Przeszliśmy pandemię, urodziłam dziecko, kupiłam mieszkanie z partnerem... Do tego dochodzi jeszcze nieposkromiony głód doświadczania, który domaga się działań oraz fakt, że jestem młoda i mam poczucie, że jeszcze bardzo dużo przede mną" - relacjonowała aktorka w wywiadzie dla Onetu.

W końcu Wiktoria Wolańska postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Zaczęła zarabiać na życie, sprzątając domy sąsiadów na Saskiej Kępie. Chętnych znalazła za pośrednictwem grupy lokalnej społeczności na Facebooku. "Szybko zorientowałam się, że daje mi to wiele satysfakcji i gratyfikacji, bo działam bez żadnych pośredników, sama decyduję i wykonuję to dzieło. Poznaję też przy tym ciekawe osoby" — tłumaczyła dalej Onetowi.

Zobacz wideo Krzysztof Zalewski: Szkoła muzyczna może nie zabija kreatywności, ale na pewno jej nie pobudza

Pierwszą klientką Wolańskiej była jej koleżanka, która potrzebowała pomocy w uprzątnięciu mieszkania po zmarłej mamie. Wykonanie zlecenia zajęło Wolańskiej cztery dni. Zadanie niosło za sobą spory bagaż emocjonalnych doświadczeń, ale nie zraziło aktorki do dalszej pracy. Postanowiła otworzyć działalność gospodarczą.

Dziś stoi na czele zespołu sprzątającego, szkoli się także z zakresu medycyny chińskiej, Wellnessu i dobrostanu. "W tej chwili staram się nie 'zajechać', robiąc dwie rzeczy naraz. Co jednak ciekawe, ludzie sami do mnie przychodzą i mówią: 'Chcę u ciebie sprzątać'" - dodała 31-latka w rozmowie z Onetem.