"Dociskali kolanem do ziemi, byli bardzo brutalni" - zatrzymania po solidarnościowej manifestacji pod sądem (original) (raw)
Co najmniej kilkanaście osób zatrzymała dziś policja na solidarnościowej pikiecie pod Sądem Okręgowym w Warszawie
19 listopada, o godzinie 11:00 na solidarnościowej manifestacji pod Sądem Okręgowym w Warszawie zebrało się kilkadziesiąt osób. Chciały okazać wsparcie Izie, 25-latce, której pod koniec października, po udziale w manifestacji Strajku Kobiet, postawiono zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza policji.
Sąd miał dziś zdecydować czy przychyli się do wniosku prokuratury o prewencyjne zastosowanie wobec dziewczyny dwóch miesięcy aresztu. List od Izy odczytała jej przyjaciółka: "Chcemy się gniewać, będziemy krzyczeć i choćby nam tego zabraniano, traktowano gazem, wciągano do suk, to jesteśmy w tym razem".
„Gdy słuchaliśmy listu, policja bez żadnego uprzedzenia zaczęła spychać nas w stronę holu.
To miejsce, z którego w zasadzie nie ma ucieczki. Możesz albo wejść do sądu, albo utkniesz w policyjnym kotle"
- opowiada OKO.press Natalia Broniarczyk, aktywistka "Aborcyjnego Dream Teamu", która była na miejscu.
W kordonie zamkniętych zostało około 20 osób. Jedną z nich siłą wyciągnęła policja. "Byli bardzo brutalni. Rzucili ją na glebę, przeciągnęli po schodach, a potem zapakowali do radiowozu" - mówi Natalia.
Gdy padło hasło o zatrzymanej, reszta protestujących, ci którzy nie utknęli za kordonem, usiedli na ulicy, by zablokować wyjazd radiowozu. Wtedy pojawiło się dużo więcej oddziałów prewencji. Wszyscy w pełnym umundurowaniu i kaskach, z pałkami i butlami do rozpylania gazu pieprzowego.
Policja bez wahania zaczęła rozbijać blokadę przy radiowozie. „I znów było bardzo brutalnie. Widziałam, jak dociskali ludzi kolanem do ziemi. Nieważne czy dziewczyna, czy chłopak. Wstępnie mieliśmy informację o czterech zatrzymanych, których przewieziono na ulicę Żytnią. Teraz wiemy od kolektywu SZPIL(A), że jest ich co najmniej kilkanaście".
W tej interwencji poszkodowane zostały także posłanki Klaudia Jachira i Monika Falej, które próbowały rozładować napiętą sytuację. „Gdzie jest zespół antykonfliktowy?” - pytała Jachira. Posłanka KO w szamotaninie skaleczyła dłoń.
"Jak możemy ufać policji, skoro wystarczy, że na chwilę odwrócimy wzrok, a już eskalują konflikt?"
Gdy w okolicach skrzyżowania pojawił się "płodobus", czyli ciężarówka Fundacji "Pro Prawo do życia", kolejna grupka pobiegła na blokadę. „W ten sposób zrobił się trzeci kocioł, z którego znów wynoszono ludzi. Słyszałam, że część zakuto w kajdanki” - mówi Natalia.
Na kilka godzin zablokowane zostało całe skrzyżowanie u styku Al. Solidarności i Al. Jana Pawła.
W międzyczasie uczestnicy manifestacji dowiedzieli się, że Iza nie będzie musiała spędzić dwóch miesięcy w areszcie, ale w tym czasie, uwaga koncentrowała się już na kolejnych zatrzymanych.
Dlaczego część osób była wynoszona, a reszta spisywana? „Nie mam pojęcia. Wydawało mi się, że czekali na sygnał z góry, kogo mogą wynosić. Na miejscu panował kompletny chaos” - mówi Natalia.
Sama opuściła kordon po 45 minutach, część osób była trzymana nawet trzy godziny.
Policja postawiła Natalii trzy zarzuty: udziału w nielegalnym zgromadzeniu, niezachowania dystansu w miejscu publicznym, a także używania niecenzuralnych słów w kierunku funkcjonariusza celem jego znieważenia.
„Nie chciałam się wylegitymować. Gdy użyłam wulgarnego słowa, dynamika się zmieniła. Szybko dowiedziałam się, że trzeba mi postawić zarzuty, bo łamię przepisy, nie chcę podać danych, a w ogóle to muszę się odsunąć" - opowiada aktywistka.
Komenda Stołeczna Policji poinformowała na twitterze, że funkcjonariusze interweniowali po zablokowaniu ruchu w kierunku Pragi.
"Zatrzymano osoby najbardziej agresywne. Trwają czynności prowadzone w kierunku naruszenia nietykalności funkcjonariuszy"
- czytamy w krótkim komunikacie.
Po godzinie 15:00 manifestujący przenieśli się na ul. Żytnią, gdzie przebywają cztery z kilkunastu zatrzymanych dziś osób. Trwa kolejna demonstracja solidarnościowa, na którą przyszło kilkadziesiąt osób. Na miejscu jest reporter OKO.press, Maciek Piasecki.
;
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.