Maria Konopnicka. Lesbijka i zła matka (original) (raw)
Z Krzysztofem Tomasikiem, autorem m.in. książek "Homobiografie" i "Gejerel. Mniejszości seksualne w PRL-u" - rozmawia Jacek Gądek.
Jacek Gądek: Znasz słowa "Roty"?
Krzysztof Tomasik: Całej - nie. Ale chodzi ci o Niemca, który nie będzie "pluł nam w twarz"?
- Nie. Chodzi mi o Boga.
- Że się tam pojawia?
- Czy osoba, która pisze "Tak nam dopomóż Bóg", może być lesbijką?
- Oczywiście. Nie ma w tym rozdźwięku - mnóstwo gejów i lesbijek to osoby wierzące. Wiara jest niezależna od orientacji seksualnej. Swoją drogą wątek "Konopnicka a Kościół" jest bardzo interesujący, bo ma ona na koncie ostre wypowiedzi o klerze. W liście do córki z 1897 r. potrafiła wybuchnąć "O, zgnilizna sama te klechy!", a sama była zwalczana przez środowiska narodowo-kościelne.
- Bóg ws. lesbijstwa nie ma znaczenia?
- Nie, natomiast trzeba pamiętać, że wokół Konopnickiej narasta wiele kontekstów jak choćby pozostawanie Polski pod zaborami, a "Bóg" wtedy był "sojusznikiem" Polski w walce o wyzwolenie. W czasach pisarki katolicyzm był postrzegany jako część polskości.
- Konopnicka była katoliczką?
- Tak, ale wtedy to też znaczyło trochę coś innego niż dziś.
- Bycie lesbijką, pozostawanie w związku homoseksualnym, kłóci się z nauką moralną Kościoła. A czyny homoseksualne są grzechem.
- Nie wiem, jaki wtedy Kościół miał stosunek do homoseksualizmu i czy w ogóle miał. Na pewno w tej sprawie nie zabierał głosu tak głośno jak teraz. Nawet jeszcze w PRL-u Kościół katolicki nie posługiwał się tak dosadnym językiem jak dziś. Zresztą ciekawą kwestią jest homoseksualizm osób ważnych dla Kościoła. Nie mówię tylko o księżach, ale np. o Jerzym Zawieyskim - działaczu katolickim i pośle z ramienia Znaku.
- Czy Konopnicka była lesbijką?
- Pytanie powinno brzmieć raczej: czy Konopnicka była lesbijką w takim sensie, jak dzisiaj to pojęcie rozumiemy.
- Lesbijką także w sensie erotycznym?
- To pewien "pakiet". Mówimy o postaci, która urodziła się w połowie XIX w., więc kontekst historyczny jest bardzo ważny. Trzeba sobie zadać pytanie, jak Konopnicka postrzegała sama siebie? Czy analizowała swój związek z kobietą, Marią Dulębianką?
W potocznym rozumieniu słowa "lesbijka", to tak - była nią. Wybrała życie z kobietą i ostatnie ponad 20 lat życia z nią spędziła. To nie była jakaś luźna znajomość, ale związek: dwie kobiety razem żyły, mieszkały, wyjeżdżały, etc. Wcześniej miała męża, urodziła dzieci, może należałoby wprowadzić w tym wypadku kategorię biseksualności?
- Napisałeś w "Homobiografiach": "Trzeba się zastanowić, czy w ogóle kobiety homoseksualne żyjące wówczas na ziemiach polskich były w stanie urefleksyjnić swoje preferencje i wytworzyć lesbijską tożsamość"…
- …bo samo pojęcie "homoseksualizm" pochodzi z końca XIX w. Określenie homo- i heteroseksualizmu to kategorie dość świeże. Wcześniej na akty seksualne patrzono pod kątem reprodukcji, tylko to się liczyło.
- Konopnicka obracała się w środowisku, jakbyśmy to dziś powiedzieli, LGBT?
- To na pewno wymaga dalszych badań, ale wiem, że utrzymywała kontakty z innymi lesbijkami.
Jest takie zdjęcie Konopnickiej z Dulębianką z jeszcze dwiema kobietami, o jednej z nich wiadomo, że była lesbijką. One tam siedzą na werandzie dworku, który Konopnicka dostała od narodu polskiego w Żarnowcu. I mieszkała tam z Dulębianką.
Budynek stoi do tej pory i jest tam muzeum Konopnickiej, a wcześniej była też pracownia malarska Dulębianki.
- Dyrektor tego muzeum twierdzi, że homoseksualizm Konopnickiej to kompletna bzdura.
- On oczywiście może zaprzeczać. Pojawia się jednak pytanie: co on rozumie pod pojęciem "lesbijka"? Być może uważa, że w XIX i na początku XX w. lesbijek w ogóle nie było? To śmieszne i ciekawe zarazem, że teraz Konopnicka wywołuje ogromne emocje, a była postacią właściwie zapomnianą i skutecznie obrzydzoną w szkole.
- Emocji nie wywołuje jej pisarstwo, ale to, co robiła w sypialni.
- Nie tylko. Życie z drugą osobą tej samej płci, to jednak coś więcej niż uprawianie seksu.
- Artur Zawisza - budzi emocje?
- Dla mnie ciekawe było to, że Zawisza na Marszu Niepodległości cytował słowa Jana Lechonia jako narodowego poety, który przecież był homoseksualistą. To można powiedzieć z absolutna pewnością. Jakoś nie miał oporów. A jeśli przychodzi do homoseksualizmu kobiet, to pojawiają się jakieś straszne kontrowersje.
- Dlaczego Konopnicka rusza ludzi?
- Być może dlatego, że jest wszystkim znana i skatowana w szkole jako Matka Polka, a teraz pojawia się coś, co obala taki wizerunek.
- W rzeczywistości była Matką Polką?
- Nie. Odeszła od męża. Pracowała na siebie i własne nazwisko. Zarabiała pisaniem, uczyła. Spotykała się z atakami ze strony środowisk katolickich. Popierała postulaty feministek, kiedy prawo wyborcze i możliwość studiowania dla kobiet byłybardzo kontrowersyjne - tak jak dziś w Polsce aborcja i in vitro. Na koniec pojawiły się kontrowersje wokół jej pogrzebu - odwołano mowę biskupa.
- Mówienie o homoseksualizmie Konopnickiej wywołuje emocje u jej krewnej. - Gdybym miała więcej takiego pieniackiego zacięcia, to przypuszczam, że bym występowała do sądu we wszystkich tych sprawach, bo jest to niesmaczne - przekonywała prawnuczka Konopnickiej, Joanna Modrzejewska.
- No tak, prawnuczka... Przecież nawet na oczy swojej prababki nie widziała, dla niej Konopnicka jest tak samo postacią historyczną jak i dla nas. Ona jej nie znała, nie rozmawiała z nią przecież.
Co więcej, II wojnę światową przeżyła tylko jedna córka Konopnickiej, Zofia. Mamy świadectwa, że jeszcze w latach 50., kiedy wizytowano dworek w Żarnowcu, można było spotkać Zofię siedzącą przy kominku. Czytała listy, a te, które uznała za niewygodne i niepasujące do wizerunku matki, po prostu wrzucała do ognia.
Rodzina zatem ma raczej niechlubną kartę, jeśli chodzi o przekazywanie prawdziwego życiorysu pisarki.
- Ale 47 lat, bo tyle miała Konopnicka, gdy poznała Dulębiankę, to trochę późno na ujawnianie swojej homoseksualnej natury.
- A uważasz, że 47-letnie kobiety nie mają emocjonalnych i seksualnych potrzeb?
- Mają, ale mniejsze niż w wieku…
- …28 lat?
- Chociażby. W wieku 20-30 lat.
- Dulębianka miała właśnie 28 lat, gdy związała się z Konopnicką, więc może na to spojrzeć jej oczyma. Jak to się stało, że tak młoda kobieta związała się z drugą kobietą? Jakie potrzeby bardzo młodej Dulębianki musiał zaspokajać związek z Marią?
- Jak one w ogóle się poznały?
- Są różne wersje. Najprawdopodobniej poznały się w środowisku warszawsko-feministycznym. Choć znam też relację, że Dulębianka wcześniej była w związkach z kobietami.
- A jak wyglądała ich relacja?
- Na podstawie ikonografii można - i to jest bardzo ciekawe - powiedzieć, jaki typ związku lesbijskiego realizowały.
- Butch/femme?
- Tak. Wyraźnie widać, jak Dulębianka pokazywała swój homoseksualizm, jak go kodowała w swoim wizerunku.
- Jak?
- Nosiła surduty, okulary; miała krótkie włosy. Na obrazach zawsze miała surową minę. To są bardzo rozpoznawalne kody. Niewątpliwie była mocnym typem lesbijskim.
Co więcej, była malarką, co wbrew pozorom wtedy uchodziło za zajęcie męskie. Dulębianka była też działaczką feministyczną. Urządziła swoją kampanię wyborczą do Sejmu Galicyjskiego w sytuacji, kiedy kobiety nie miały praw wyborczych. Dziś odpowiednikiem takiego performance’u byłby w Polsce np. ślub dwóch mężczyzn, którzy chcieliby zalegalizować swój związek, choć nie mogą.
- Które z tych typowych dla lesbijek cech odnajdujesz w Konopnickiej?
- Maria była w tym związku femme - i cechy femme odnajduję w niej bez problemu. To są rzeczy czasami śmieszne.
- Jakie?
- Przez całe życie się odmładzała - do tego stopnia, że o swoim młodszym bracie mówiła jako starszym. Bardzo dbała o swój wizerunek. Nawet jak była już starszą panią, to wysyłała do gazet swój młodzieńczy portret. Stroiła się w kapelusze, pióra, korale, nosiła długie włosy…
- I taki kobiecy anturaż ma świadczyć o tym, że Konopnicka była lesbijką?
- Do Dulębianki, która była wyraźnym typem butch, Konopnicka świetnie pasowała jako femme. Takie właśnie typy związków lesbijskich (butch/femme) funkcjonują też dziś.
- O czym to odmładzanie świadczy?
O bardzo konsekwentnym budowaniu wizerunku. Co ciekawe, wiele swoich listów Konopnicka kończyła słowami "zniszcz ten list". Sama też je niszczyła - dlatego nie zachowała się korespondencja kierowana do niej.
- Robiła to po to, aby ukryć to, co było pod maską Matki Polki?
- Po to też. Np. wątek jej odejścia od męża był przez nią skrzętnie ukrywany, choć w listach skarżyła się na niego, że jest niedorajdą, złym mężem i ojcem. Obraz Matki Polki burzy też fakt, że wyrzekła się jednej z córek, która została uznana za niepoczytalną.
- A co sądziła o "Pietrku", czyli Dulębiance, którą tak nazywała? I dlaczego "Pietrek"?
- Nie ma listu, w którym Konopnicka wprost pisałaby, kim Dulębianka jest dla niej. Ale z listów, które się zachowały, wyłania się obraz, jak Konopnicka wprowadzała Dulębiankę do swojego rodzinnego kręgu - od pozycji znajomej i przyjaciółki aż do członka rodziny. Są takie zdjęcia ze zjazdu rodzinnego, na których Dulębianka stoi w kręgu jej rodziny.
- Jak ją wprowadzała do tego grona?
- Bardzo sprytnie - bez wyjaśniania i tłumaczenia się. Po prostu zaczęła mówić "jesteśmy", "byłyśmy", "wyjechałyśmy", "przyjeżdżamy".
- Nie doszło do takiej sceny, w której Konopnicka mówi rodzinie: poznajcie Dulębiankę, oto moja partnerka?
- Na pewno nie, bo "partnerka" to już dzisiejsza nomenklatura. Nie sądzę, aby to słowo funkcjonowało w takim kontekście.
- A ówczesny odpowiednik, jeśli taki był?
- Ja nie znam żadnego odpowiednika. Może "przyjaciółka"? Ale nie możemy się domagać, by Konopnicka dokonała comming outu przed rodziną! To był XIX w.! Polska była pod zaborami i nawet postulaty feministek to były najwyżej prawa wyborcze, bo najważniejsze było odzyskanie wolności.
- Konopnicka i Dulębianka były nierozłączne?
- W ich korespondencji cały czas pojawia się "-śmy". Dulębianka zresztą poświęciła swoją karierę malarską dla Konopnickiej.
- Dlaczego "Pietrek"?
- Niech może pan Artur Zawisza nam to wyjaśni, skoro jest taki biegły w życiorysie Konopnickiej. Mnie się wydaje, że jest to jednoznaczne i nie trzeba szczególnie tłumaczyć, bo każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie, potrafi sobie zinterpretować takie określenie.
- Jak zinterpretować?
- Że łączyła je ścisła więź. A dlaczego imię męskie? Niech Zawisza odpowie.
- Czujesz się współautorem "kłamstwa konopnickiego"?
- Nie. To pojęcie jest absurdalne. Mam za to nadzieję, że moim udziałem jest odkłamywanie życiorysu Konopnickiej, pozywania jej jako postaci fascynującej. Oby powstawały książki popularyzujące wiedzę o niej i by mógł je czytać także pan Zawisza.
- "Odrzucamy tezę, że Konopnicka była lesbijką, a Kopernik była kobietą" - mówi Zawisza.
- Widzę w tym próbę bycia dowcipnym, próbę pokazania swojej wiedzy o popkulturze, o komedii "Seksmisja". Ale to kiepski dowcip, mnie bardziej śmieszy jeden z transparentów na którejś z Manif: "Kopernik była mężczyzną!".
- Dlaczego Dulębiankę pochowano w grobowcu Konopnickiej?
- …a przede wszystkim: dlaczego potem jej ciało stamtąd przeniesiono?
- Zacznijmy od pierwszego pytania.
- Dulębianka zmarła dziewięć lat po Konopnickiej, kiedy najbliżsi wciąż dobrze wiedzieli, co je łączyło, jak głęboka i ważna była relacja miedzy tymi kobietami. Naturalną rzeczą zatem wydawało się, by pochować je razem. Ale później ktoś ocenił, że jest to sytuacja zbyt jednoznaczna, więc zwłoki Dulębianki przeniesiono.
Tutaj jak na dłoni widać, w jaki sposób wymazuje się niektóre rozdziały życiorysów; jak przycina się biografie ludzi, aby pasowały do idiotycznego schematu, do którego mało kto pasuje.
- W "Homobiografiach" napisałeś, że "większość gejów i lesbijek uczących się w szkole o Konopnickiej musi się ukrywać, podobnie jak ich poprzednicy sprzed wieków". Naprawdę w to wierzysz?
- Tak. Oczywiście są jednostki na tyle odważne albo ich nieheteroseksualność jest na tyle widoczna, że nie mogą się ukrywać. Ale większość się ukrywa. W 30-osobowej klasie statystycznie znajduje się 1 albo 2 osoby nieheteroseksualne. Wiem, bo też chodziłem do szkoły.
- I ktokolwiek ze szkoły się ujawniał?
- W latach 90. było to absolutnie niewyobrażalne. Teraz zdarzają się jednostki, ale Polska nie jest w awangardzie postępu.
- Dlaczego w sferze publicznej lesbijki są niemal nieobecne, a geje - owszem?
- Bo przez długi czas podział na sferę publiczną i prywatną był też podziałem na mężczyzn i kobiety. Ten podział dopiero jest znoszony. Jeśli uświadomimy sobie ówczesną, bardzo słabą pozycje kobiet, to będziemy mieć obraz tego, jak silną osobą była Konopnicka. Była kobietą z prowincji, która z sześciorgiem dzieci przeniosła się do Warszawy i postanawia sama zarabiać i jednocześnie pisać, rozwijać się, realizować własne potrzeby…
- …i kryć się ze swoją seksualnością?
- Nie wiem, na ile to było krycie się, a na ile wykorzystywanie tego, że temat homoseksualizmu nie był wprost wyartykułowany.
- Dlaczego Konopnicka tak wiele podróżowała?
- Na podróże złożyło się wiele czynników, ale nie sposób zapytać, czy było im, Konopnickiej i Dulębiance, łatwiej podróżować we dwie niż mieszkać i razem wynajmować mieszkanie w Warszawie. Istotna jest też chęć ucieczki od własnych dzieci.
- Matka Polska uciekała od własnych dzieci?
- Jasne. Wypychała dzieci z domu, aby samej móc się realizować. Odcinała się od dzieci i nie dla całej gromadki była dobrą matką. Miała ich sześcioro i dzieliła je na dobre i złe. Laura, Helena i zdaje się Stanisław to były dzieci złe. A pozostałe - dobre. A córkę Zofię zmuszała, by po matczynemu zajmowała się rodzeństwem.
- Konopnicka wielką pisarką i poetką była?
- Dla mnie - nie. Ale wielką postacią życia publicznego - już tak. Ten potencjał w jej życiorysie wciąż tkwi i czeka na odkrycie. Mam nadzieję, że idiotyczna przepychanka z Zawiszą też przyczyni się do spopularyzowania prawdziwego życiorysu Konopnickiej. I pokaże, jak ta kobieta nienormatywna układała sobie życie w XIX w.
- A "Rota"?
- "Rota" jest w sposób rytualny odśpiewywana i nie sądzę, aby jakoś szczególnie w tym momencie drżało serce śpiewaków.