Trenerski dwugłos: #ŁKSWIS | TS Wisła Kraków SA (original) (raw)

Spotkanie #ŁKSWIS w ramach zaległej 1. kolejki Betclic 1 Ligi zakończył się przegraną krakowian 1:3. Po meczu opiniami podzielili się trenerzy Kazimierz Moskal i Jakub Dziółka.

Kazimierz Moskal - Wisła Kraków

„Przede wszystkim gratulacje dla ŁKS-u. Myślę, że w pierwszej połowie byli zespołem lepszym. W drugiej na pewno chcieliśmy odwrócić losy tego spotkania i widziałem energię u zawodników w szatni w przerwie, natomiast trzecia bramka przesądziła o losach spotkania. Jedyne pozytywne jest to, że graliśmy do końca, chcąc strzelić bramkę, co nam się w końcu udało. Natomiast zastanawiające jest to, ile my potrzebujemy sytuacji, ile razy potrzebujemy wejść w pole karne, dośrodkować, czy to z akcji czy z rzutu różnego, żeby zdobyć bramkę. Dwie pierwsze bramki dla mnie bardzo łatwo znowu stracone. Pierwsza po stałym fragmencie, druga po dośrodkowaniu, które w moim odczuciu, jak widziałem to z ławki, to ta piłka długo leciała i nikt nie był zainteresowany tym, żeby tę piłkę atakować, wybić czy bronić. Zawodnik ŁKS-u z bliskiej odległości strzela do pustej bramki na 2:0. Na pewno nie tak miało to wyglądać i na pewno musimy coś zmienić. Nie wiem jeszcze co, ale musimy coś zmienić, bo tak dalej być nie może” - powiedział trener Kazimierz Moskal. „Tak, jak powiedziałem - ŁKS był w pierwszej połowie lepszy. Byli agresywniejsi, byli bardziej zdeterminowani moim zdaniem. Natomiast wydaje mi się, że to jest przede wszystkim też odpowiedzialność. Jeśli jestem zawodnikiem i kryję przeciwnika, to muszę z nim być do końca i zrobić wszystko, aby uchronić się przed stratą bramki. My zdecydowanie, nie tylko w tym meczu, ale zdecydowanie za łatwo tracimy” - analizował.

Na pytanie, czy Biała Gwiazda potrzebuje więcej zmian w obronie, a może w ataku, szkoleniowiec odpowiedział: „Na pewno kiedyś przed jakimś meczem mówiłem o tym, że piłka nożna polega na tym, żeby strzelać bramki albo... piłka nożna polega na tym, żeby tych bramek nie tracić, tracić ich mniej lub strzelić o jedną więcej niż przeciwnik. Myślę, że ogólnie musimy się zastanowić, co dalej, bo tak, jak powiedziałem, to nie może dalej tak wyglądać”.

Jeszcze przed przerwą trener dokonał dwóch zmian w składzie. Czym było to podyktowane? „To zmiana taktyczna, ponieważ inne mieliśmy założenia, innej gry oczekiwałem od tych zawodników i stąd taka decyzja. Mnie też nieczęsto się zdarza zmieniać zawodników przed przerwą, ale tutaj uznałem, że przy wyniku 2:0 trzeba było szybciej reagować” - odparł.

Dziennikarze sugerowali, że starcie z ŁKS-em było nieco inne od poprzednich, w których Wisła wykreowała sobie więcej okazji strzeleckich: „Powiem raz jeszcze - w pierwszej połowie na pewno ŁKS był zespołem lepszym, później w drugiej połowie my graliśmy do końca i na pewno ten mecz z tego powodu też tak wyglądał, że ŁKS prowadził 3:0, ale czy nie było sytuacji klarownych? Ta sytuacja, kiedy ŁKS strzelił na 2:0, to dla mnie też nie była klarowna i zdobyli bramkę. My mamy z tym duży kłopot” - odparł.

Czy ekipa spod Wawelu powinna nieco przeorganizować cele na ten sezon? „Trudne pytanie, natomiast to jakby się wiąże z tym, co powiedziałem, że musimy coś zmienić niewątpliwie, bo na dzisiaj wygląda to nie najlepiej. Przede wszystkim brakuje nam punktów i tutaj trzeba dobrze się zastanowić co dalej” - zakomunikował. Jak zatem zmobilizować drużynę na Chrobrego Głogów? „Myślę, że na zawodników, obojętnie jakiej drużyny, mobilizujące powinno być to, że przegraliśmy kolejny mecz i taki klub jak Wisła musi grać lepiej, musi się podnieść. To nie może być tak, że my będziemy szukali gdzieś na zewnątrz jakichś rozwiązań. My musimy te rozwiązania znaleźć w środku, w szatni” - mówił.

Kibice drużyny z Łodzi przyjęli trenera Moskala brawami, do czego także odniósł się trener: „To była najmilsza chwila dzisiaj”.

Jakub Dziółka - ŁKS Łódź

„Gratulacje dla wszystkich, po raz kolejny dla zespołu, po raz kolejny dla sztabu, bo byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu i też dobrze rozgrywaliśmy ten mecz w pierwszej połowie. Na pewno dużo obrony wysokiej, to dawało nam kontrolę nad meczem. Przez to, że Wisła miała piłkę na swojej połowie i nie mogła nam wchodzić często w pole karne. Wykorzystaliśmy w końcu stałe fragmenty gry, bo tworzyliśmy sytuacje, ale nie mogliśmy zdobyć z tych stałych fragmentu gry bramek. Dzisiaj się to udało. Tak mecz wyglądał tak, jak zakładaliśmy przy korzystnym rezultacie. Wisła ma na tyle jakości, na tyle jest dobrym zespołem, że wiedzieliśmy, że będzie częściej na naszej połowie, ale dobra nasza obrona, działania w obronie, duże poświęcenie, dobra jakość działań w obronie niskiej, to w drugiej połowie dało nam też szansę na kontrataki. Na pewno chcielibyśmy je lepiej wykorzystać, tak się nie stało, ale na pewno trzecia bramka w pełni zasłużona i wygraliśmy bardzo istotny mecz. Utrzymujemy dalej serię zwycięstw. Zespół na to na pewno zasłużył swoją powtarzalną pracą w treningach, dobrym przygotowaniem, także jeszcze raz im gratuluję” - ocenił potyczkę.

Czy opiekun łodzian był zaskoczony tym, że krakowianie zbyt łatwo tracili gole? „Nie powiedziałbym, że łatwo. Oni po prostu wykonali dobre działania, a wcześniej inni zawodnicy, żeby do takiej sytuacji doprowadzić. Sztuką jest pracować w polu karnym na tak łatwą pozycję. Wcześniej rozmawialiśmy kilka tygodni temu, jak poprawić skuteczność i tak, to jest proces treningowy i dobre działania zawodników ofensywnych po to, żeby finalnie powiedzieć na konferencji, że to jest łatwa bramka. Ale to nie jest łatwa bramka” - opisał. „Chcieliśmy na pewno też być częściej w posiadaniu piłki na połowie przeciwnika, bo to też powodowało, że Wisła nie byłaby na naszej połowie. Ale tak, zgadzam się. Myślę, że wynik to też zdeterminował i byliśmy tego świadomi. Tak, jestem też tego zdania, że byliśmy konkretniejsi i wykorzystaliśmy sytuacje, które sobie stworzyliśmy” - dodał.

Pierwotnie spotkanie to miało odbyć się na starcie sezonu, jednak gra Wiślaków w pucharach zmusiła oba zespoły do przełożenia. Czy zdaniem szkoleniowca ten potoczyłby się inaczej, gdyby odbył się w zakładanym terminie? „To jest dzisiaj gdybanie tak na dobrą sprawę. Dzisiaj był mecz, byliśmy do niego przygotowani, byli inni zawodnicy, mieliśmy pełnię składu i wykorzystaliśmy to” - zakończył.