„Środkowoeuropejskość mierzy się z jądrem ciemności”. Z Krzysztofem Czyżewskim rozmawia Magdalena Brodacka (original) (raw)

www.ejournals.eu/Konteksty\_Kultury "Środkowoeuropejskość mierzy się z jądrem ciemności". Z Krzysztofem Czyżewskim rozmawia Magdalena Brodacka "Central European Encounters with the Heart of Darkness." Krzysztof Czyżewski in Conversation with Magdalena Brodacka Magdalena Brodacka: Rozmawiamy w dniu zakończenia 7. edycji Festiwalu im. Jana Błońskiego organizowanego na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Tym razem motywem przewodnim festiwalu były "Głosy ze środka Europy", a Pan brał udział w dyskusji o tytule "Europa Środkowa w nowym wydaniu". Uczestnicy rozmowy spierali się o trwałość mitu środkowoeuropejskiego dzisiaj. Zastanawiam się nad potrzebą dyskusji o idei czy też micie środkowoeuropejskim, skoro napotykamy trudności już w trakcie jego definiowania. Czy idea Europy Środkowej jest współczesnemu Polakowi i Europejczykowi jeszcze potrzebna? Krzysztof Czyżewski: Myślę o kilku wymiarach trwałości idei Europy Środkowej w dzisiejszym świecie. Z jednej strony rozumiem środkowoeuropejskość jako próbę wejścia w miejsca i przestrzenie, które ciągle nie są przez nas w całości zagospodarowane. Dzieje się tak z różnych powodów, między innymi dlatego, że historia tych miejsc była w dużej mierze przemilczana, zakłamana czy peryferyjna. Taka, której się troszkę wstydzono, z której łatwo się uciekało i wyjeżdżało. Chodzi o takie zagospodarowanie miejsca, które obejmowałoby wszystko, co zostało odrzucone, przeinaczone, wszystko, co boli, co nie jest takie, jak gdzie indziej, nie błyszczy tak, jak kultura pop, czy nie wygląda tak, jak na Zachodzie. Chodzi o dostrzeżenie w tym skarbu, który ma potencjał duchowy i tajemnicę. Cały czas wydaje mi się to niezwykle fascynujące i pionierskie, niezależnie od liczby działań podejmowanych w związku z tematyką środkowoeuropejską. Sam jestem wydawcą literatury środkowoeuropejskiej i współprowadzę ośrodek "Pogranicze-sztuk, kultur, narodów". Dzięki temu widzę, jak wiele jest białych plam i jeszcze niezagospodarowanych połaci. To jest fascynująca przygoda odkrywania nowych nazwisk czy korespondencji, na przykład tej między zupełnie u nas nieznanym Maxem Blecherem i Brunonem Schulzem. To stawia tamę próbie ucieczki od tych miejsc, które zamieszkujemy. Mam zresztą poczucie, że krytyka i rodzaj dezynwoltury, z którą